Autor |
Wiadomość |
Robert2207
Dołączył: 16 Wrz 2017
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3
|
|
John Carpenter |
|
Przystojny, nieprawdaż?
Jeden z moich ulubionych twórców. Ma swój własny niepowtarzalny styl, który mnie bardzo odpowiada. Choć nie można powiedzieć, że wszystkie jego filmy są takie same. Wręcz przeciwnie - Carpenter sprawdzał się w różnych gatunkach, m.in. w romansie s/f "Gwiezdny przybysz" czy komediowym "Wspomnienia niewidzialnego człowieka". Jednak to nie te filmy są reprezentatywne dla jego twórczości.
"Coś", "Atak na posterunek 13", "Ucieczka z Nowego Jorku", "Oni żyją" czy "Christine" to niezaprzeczalne klasyki kina. Wszystkie z nich ogląda się doskonale, w każdym John ma coś do powiedzenia. A "Wielka draka w chińskiej dzielnicy" to już prawdziwa jazda bez trzymanki, gdzie reżyser sypie ciekawymi pomysłami jak z rękawa. Dziwne, że nie zwrócił się komercyjnie, bo to naprawdę zacna przygoda z pogranicza akcji, s/f i komedii. Choć przyznam, że nie rozumiem fenomenu "Halloween" - udane to dzieło, momentami trzyma w napięciu i niewątpliwie rozkręciło podgatunek horroru, jakim jest slasher. Mimo to, nie wszystkie elementy do dziś się broni, jak na horror mało tu strachu, a za dużo takiej ganianiny pod koniec.
W latach 90. John trochę opadł z formy, ale i tam trafiło się kilka interesujących dzieł. Najlepiej wypada "W paszczy szaleństwa" z popisową rolą Sama Neilla czy "Ucieczka z Los Angeles", która moim zdaniem w wielu momentach dorównuje oryginałowi (choć ma też kilka wad). W ogóle mam wrażenie, że Carpenter już na zawsze pozostał wierny stylistyce i pewnego rodzaju (pozytywnego) kiczu lat 80. Chyba wszystkie filmy z epoki 1992-2001 wyglądają jakby były o kilka lat starsze. Może dlatego widownia nie przychodziła tłumnie do kin, bo uznano je za zbyt archaiczne. Jednak moim zdaniem dobrze, że John pozostał wierny swojemu stylowi i nie dopasowywał się dokładnie do nowych trendów.
Jedyną produkcją której nie trawię jest "Wioska przeklętych" - nudne to i z każdą minutą coraz bardziej ułomne. Początek jest naprawdę ciekawy, jednak po kilkudziesięciu minutach poziom drastycznie spada. Za to naprawdę lubię niedoceniane "Duchy Marsa" - nic nadzwyczajnego i trochę przypomina "Coś", ale naprawdę przyjemnie się to oglądało, a akcja nie nużyła.
Piszę o karierze reżyserskiej, ale przecież John to też bardzo zdolny kompozytor, często robiący muzykę do swoich filmów. Motyw z "Ataku na posterunek 13" jest jednym z najwybitniejszych jakie słyszałem. Podobnie jak w przypadku "Halloween".
W sumie John Carpenter to trochę niedoceniany twórca filmowy - oczywiście ma swoich wyznawców (do których się zaliczam), ale nigdy nie był szczególnie nagradzany, zaś jego produkcje (może poza "Halloween") nie były sukcesami kasowymi. A za genialne "Coś" należy mu się pomnik.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 23:43, 10 Paź 2017 |
|
|
|
|
Goro Gondo
Dołączył: 16 Wrz 2017
Posty: 337
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
|
|
|
A miałem właśnie na dniach zakładać wątek o tym reżyserze . Prawdopodobnie jest to mój ulubiony twórca i jego styl cenię sobie najbardziej. Żaden z jego filmów jakoś mocno nie rozczarował mnie, a nawet te słabo oceniane czasem zaskakiwały. Często wracam do jego filmów i kiedyś chciałbym mieć wszystkie w kolekcji VHS. Większość zrealizowana niewielkim, ale dobrze wykorzystanym nakładem finansowym miała swój niepowtarzalny klimat. Carpenter wie jak budować napięcie i poczucie osaczenia i często stawia bohaterów swoich filmów na jakimś zamkniętym obszarze, gdzie muszą mierzyć się z nieznanym. Często też bawi się wątkiem światowej apokalipsy w tle - np. w "Coś", "Ucieczce z Nowego Jorku", "Książę Ciemności", "Oni żyją" itd. No rewelacja - coś co napędza akcje, a nie jest w jej centrum. Chyba u Carpentera jedynie coś takiego funkcjonowało. Podobnie jak Ty średnio lubię "Halloween" - niezły slasher, ale bez jakiejś rewelacji. Nieco więcej spodziewałem się. "Mgła" to też mniej lubiany przeze mnie film Carpentera. Ale może to nie wina reżysera, a budżetu - mało treściwej akcji i tytułowej mgły. Ledwo co pojawiają się duchy wraz z mgłą, tak film się kończy. Ale nadrabia niezłym klimatem. Zaskoczyły mnie natomiast pozytywnie "Duchy Marsa" czy "Książę Ciemności", które mają dość mierne opinie, a mi bardzo dobrze się je oglądało. Jeszcze "Oddział" chciałbym obejrzeć, choć podobno najgorszy jego film. O tak - soundtracki, które komponował są bardzo pamiętne i wiele motywów do tej pory stale słucham. Carpenter też czasem ładnie jedzie po kapitalizmie i USA np. przy "Oni żyją" albo obu "Ucieczkach".
Atak na posterunek 13 - 8/10
Halloween - 7/10
Mgła - 6/10
Ucieczka z Nowego Jorku - 9/10
Coś - 8/10
Christine - 8/10
Wielka draka w chińskiej dzielnicy - 7/10
Książę ciemności - 6/10
Oni żyją - 8/10
Wspomnienia niewidzialnego człowieka - 7/10
Wioska przeklętych - 5/10
Ucieczka z Los Angeles - 8/10
Duchy Marsa - 6/10
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Goro Gondo dnia Śro 14:02, 11 Paź 2017 , w całości zmieniany 2 razy
|
|
Śro 13:56, 11 Paź 2017 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|